Zmowa na rynku pracy? Prezes UOKiK stawia zarzuty Biedronce i firmom transportowym

  • Ograniczenia konkurowania o pracowników – takie mogły być konsekwencje podejrzewanego porozumienia pomiędzy Jeronimo Martins Polska i firmami transportowymi.
  • Prezes UOKiK Tomasz Chróstny wszczął postępowanie przeciwko 33 firmom i ośmiu osobom fizycznym.
  • Przypominamy, że zmowy na rynku pracy są nielegalne. Więcej na ten temat przeczytasz w naszym poradniku.

Prezes UOKIK Tomasz Chróstny postawił zarzuty Jeronimo Martins Polska, właścicielowi sieci Biedronka oraz 32 firmom transportowym, a także ośmiu menedżerom i właścicielom firm, którzy mogli być bezpośrednio odpowiedzialni za  porozumienie ograniczające konkurencję.

Hipotetyczne konsekwencje podejrzewanej zmowy mogły wyglądać w następujący sposób: Pan Paweł przez kilka lat pracował jako kierowca w firmie transportowej obsługującej sieć Biedronka. W pewnym momencie, z powodu braku podwyżek, odszedł z dotychczasowej firmy, chcąc zatrudnić się na lepszych warunkach u innego przewoźnika obsługującego to samo centrum dystrybucyjne Biedronki. Spotkał się jednak z odmową, pomimo posiadanych kwalifikacji i doświadczenia. Jak się dowiedział nieoficjalnie, jego kandydatura została zablokowana, ponieważ firmy transportowe umówiły się, że nie pozwolą na zmianę pracy przez kierowców, a sieć handlowa pilnowała, by tak się stało. W efekcie Pan Paweł przez 3 miesiące nie mógł znaleźć w regionie nowej pracy.

– Podejrzewamy, że firmy transportowe oraz Jeronimo Martins Polska zawarły porozumienie, którego celem miało być ograniczenie możliwości przechodzenia kierowców pomiędzy firmami transportowymi obsługującymi centra dystrybucyjne Biedronki. Tym samym przedsiębiorcy mogli chcieć uniknąć wzajemnego „podkupywania” sobie pracowników. Takie działanie jest nie tylko niezgodne z prawem ochrony konkurencji, ale również niedopuszczalne w wymiarze ludzkim. Każdy powinien mieć prawo do swobodnego wyboru oraz zmiany miejsca pracy – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Przewoźnicy mogli ustalać między sobą antykonkurencyjne działania w konkretnych centrach dystrybucyjnych, a właściciel sieci Biedronka koordynować te porozumienia w centrach w całej Polsce oraz nadzorować przestrzeganie ustaleń, np. poprzez stosowanie wobec kierowców, którzy chcieliby zmienić pracodawcę bez porozumienia blokad wstępu na swój teren. Przedsiębiorcy mogli ustalić, że jeśli kierowcy zatrudnieni wcześniej u przewoźnika obsługującego dane centrum dystrybucyjne Biedronki chcieli zatrudnić się w innej firmie transportowej, to przez pewien okres (zazwyczaj trzy miesiące) nie mogli świadczyć pracy na rzecz nowego pracodawcy. Z perspektywy firm przewozowych taka praktyka minimalizowałaby ryzyko utraty pracownika na rzecz konkurenta, za to kierowcom ograniczałaby mobilność zawodową i perspektywy zwiększenia wynagrodzenia.

Porozumienia o niekonkurowaniu o pracowników, czyli tzw. no-poach agreements, są prawnie zabronione, bowiem oddziałują na ważny element konkurencji pomiędzy przedsiębiorcami - wysokość wynagrodzeń oferowanych pracownikom. Mogą m.in. prowadzić do tego, że pensje pracowników są niższe lub nie rosną w takim stopniu, jak w sytuacji, gdyby takiej zmowy nie było.

Więcej na temat zmów na rynku pracy można przeczytać w poradniku „Zmowy i nadużycia na rynku pracy. Prawo konkurencji a sprawy pracownicze”, który  został wydany w lipcu 2024 r. Dokument w prosty sposób, z wykorzystaniem konkretnych przypadków przedstawia jakie praktyki mogą być uznane za złamanie prawa.

Za udział w porozumieniu ograniczającym konkurencję grozi kara finansowa w wysokości do 10 proc. obrotu przedsiębiorcy. Menedżerom odpowiedzialnym za zawarcie zmowy grozi z kolei kara pieniężna w wysokości do 2 mln zł.

Dotkliwych kar za udział w zmowie można uniknąć dzięki programowi łagodzenia kar (leniency). Daje on przedsiębiorcy uczestniczącemu w nielegalnym porozumieniu oraz menadżerom odpowiedzialnym za zmowę szansę obniżenia, a niekiedy uniknięcia sankcji pieniężnej. Można z niego skorzystać pod warunkiem współpracy w charakterze „świadka koronnego” z Prezesem UOKiK oraz dostarczenia dowodów lub informacji dotyczących istnienia niedozwolonego porozumienia. Zainteresowanych programem łagodzenia kar zapraszamy do kontaktu z Urzędem, pod specjalnym numerem telefonu: 22 55 60 555. Pracownicy UOKiK odpowiadają na wszelkie pytania dotyczące programu leniency, także anonimowe.

Przypominamy również, że prowadzimy program pozyskiwania informacji od anonimowych sygnalistów. Chcesz poinformować UOKiK o praktykach ograniczających konkurencję? Wejdź na https://uokik.whiblo.pl/ lub zeskanuj kod QR, który znajdziesz poniżej i skorzystaj z prostego formularza. Zastosowany system zapewnia całkowitą anonimowość, również wobec Urzędu.




Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

Niebezpieczna chemia… w biżuterii? – działania UOKiK, IH i KAS

  • Broszka, naszyjnik, bransoletka - kadm i ołów przekroczony nawet 400 razy. To wyniki wspólnej kontroli trzech instytucji.
  • 67 proc. tego, co potocznie nazywamy sztuczną biżuterią, było źle oznakowane.
  • W wyniku wspólnych działań Krajowa Administracja Skarbowa nie dopuściła do obrotu ponad miliona sztuk i blisko pół tony biżuterii.

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Inspekcja Handlowa oraz Krajowa Administracja Skarbowa wspólnie sprawdziły importowaną do Polski sztuczną biżuterię. Skontrolowaliśmy oznakowanie 227 partii produktów zatrzymanych przez funkcjonariuszy Służby Celno-Skarbowej na granicy – w przypadku aż 67 proc. stwierdziliśmy nieprawidłowości.

Do badań w laboratoriach UOKiK i KAS pobraliśmy 33 próbki biżuterii. Eksperci sprawdzili, czy zawierają kadm i ołów w dopuszczalnych wartościach. To metale szczególnie niebezpieczne dla zdrowia – silnie toksyczne i rakotwórcze.

Biżuterię tniemy, rozdzielając elementy z różnych stopów metali, rozpuszczamy je w kwasach i poddajemy analizie. Często już dzięki kolorowi roztworu można stwierdzić, z jakich metali wykonana jest biżuteria. Jednak najważniejsze jest określenie, czy zawiera metale ciężkie i w jakich ilościach. Dzięki specjalistycznym urządzeniom jest to możliwe.

Wśród przebadanych próbek wykryliśmy trzy przypadki z przekroczeniami zawartości metali ciężkich. Wyniki były alarmujące: naszyjnik zawierał 333 razy za dużo ołowiu, broszka – 400 razy za dużo kadmu, bransoletka – 400 razy za dużo kadmu i 118 razy za dużo ołowiu. Takie wartości nie występują naturalnie w przyrodzie.

– Inspekcja Handlowa na nasze zlecenie przez cały rok kontroluje produkty nieżywnościowe. Naszym celem jest jak najszybsze eliminowanie z rynku tych niespełniających wymagań. Współpraca z KAS umożliwia kontrolę produktów, zanim trafią do sprzedaży. To kluczowe, zwłaszcza w przypadku wyrobów takich jak biżuteria, których bezpieczeństwa nie można określić gołym okiem – podkreśla Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

W wyniku wspólnych działań organy celne nie dopuściły do obrotu 1 183 178 sztuk oraz 467 kg sztucznej biżuterii. Prawie 4,5 tys. sztuk zawierało niebezpieczne ilości metali ciężkich.  To realna ochrona konsumentów – szczególnie że tego rodzaju produkty, jako tańsze od tych wykonanych z metali szlachetnych, często są wybierane przez dzieci i młodzież, a ich bezpieczeństwo chemiczne można ocenić wyłącznie w badaniach laboratoryjnych.

– Każdego roku prowadzone są wspólne, skoordynowane działania, których celem jest zatrzymanie towarów na granicy, aby na rynku polskim i unijnym znajdowały się jedynie produkty bezpieczne i zgodne z wymaganiami. Bezpieczeństwo konsumentów jest jednym z naszych priorytetów, stąd tak duże zaangażowanie w projekty realizowane z organami nadzoru rynku – zapewnia Małgorzata Krok, zastępca Szefa KAS.

Wspólne projekty UOKiK, Inspekcji Handlowej i KAS będą kontynuowane. Raport Inspekcji Handlowej do pobrania poniżej, zachęcamy też do zapoznania się z komunikatem Krajowej Administracji Skarbowej.




Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

Kiedy torebka staje się „bagażem” – koncertowe zagrania Live Nation

  • Kupujesz bilet, idziesz na koncert, a przy wejściu dowiadujesz się, że twoja torebka czy nerka jest „bagażem”.
  • Jeśli nadal chcesz wziąć udział w wydarzeniu, musisz skorzystać z płatnego depozytu.
  • Prezes UOKiK postawił zarzuty spółce Live Nation - zakwestionował stosowane przez przedsiębiorcę regulaminy.

Spółka Live Nation organizuje wydarzenia artystyczne – głównie koncerty i festiwale – a bilety sprzedaje za pośrednictwem współpracujących bileterii, zarówno online, jak i stacjonarnie. Do UOKiK wpłynęły skargi konsumentów, które dotyczą wprowadzenia zakazu wnoszenia bagaży na imprezy organizowane przez Live Nation oraz obowiązkowej opłaty za zostawienie plecaków i torebek w depozycie. Po analizie regulaminów spółki Prezes UOKiK postawił jej zarzuty stosowania klauzul abuzywnych.

Kiedy torebka staje się bagażem

Live Nation zabrania wnoszenia na teren wydarzeń plecaków, torebek i wszelkiego rodzaju bagażu – niezależnie od ich rozmiaru. Stosowany przez spółkę regulamin nie definiuje jednak pojęcia „bagaż”. Może to uniemożliwiać uczestnikom wydarzeń przygotowanie się do imprezy i odpowiednie zabezpieczenie rzeczy osobistych takich jak telefon komórkowy, klucze, portfel czy leki. Jeśli rzeczy osobiste konsumenta zostałyby uznane za bagaż, mógłby nie zostać wpuszczony na teren imprezy i stracić prawo do zwrotu pieniędzy za bilet.

Jak wynika z analizy sygnałów kierowanych do Urzędu, przedsiębiorca zmienił reguły uczestnictwa w wydarzeniach, o czym konsumenci dowiadywali się już po zakupie biletów. Wcześniejsze zasady umożliwiały wniesienie na teren imprezy bagażu do rozmiaru kartki w formacie A4.

Depozyt tylko dla wybranych?

Przedsiębiorca udostępnia konsumentom depozyt, w którym mogą być przechowywane rzeczy uznane za bagaż, jednak warunki tej usługi również wzbudziły wątpliwości Prezesa Urzędu. Live Nation przypisuje sobie prawo do odmowy przyjęcia przedmiotów do depozytu bez wskazania przyczyny takiej decyzji. Co więcej, regulamin przechowalni udostępniany jest wyłącznie na miejscu wydarzenia, przez co konsumenci nie mają możliwości zapoznania się wcześniej z jego treścią.

– Regulaminy powinny być jasne i niebudzące wątpliwości, a ich postanowienia nie mogą być jednostronnie zmieniane. Konsumenci często planują wyjście na koncert z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, a udział w tego typu wydarzeniach jest dla nich unikalnym doświadczeniem. Niespodziewana odmowa uczestnictwa, obostrzenia, o których dowiadują się już na miejscu i dodatkowe opłaty, bez uiszczenia których nie wejdą na wydarzenie, to sytuacje, które nie powinny mieć miejsca – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Prezes UOKiK zakwestionował również postanowienia dotyczące nieodbierania rzeczy z depozytu. Wskazana kwestia jest normowana przez dwa regulaminy, których treści są niespójne, co nie pozwala konsumentom na odpowiednie przygotowanie się do uczestnictwa.  Ponadto jeden z tych regulaminów jest udostępniany uczestnikom dopiero na miejscu imprezy. Wątpliwości Prezesa Urzędu wzbudził nie tylko brak przejrzystości wzorców, ale także nadanie sobie przez Live Nation arbitralnego uprawnienia do przejmowania własności zdeponowanych rzeczy, gdy konsumenci nie odbiorą ich w określonym czasie. Spółka ponadto wyłącza prawa konsumentów do dochodzenia roszczeń w przypadku utylizacji ich własności.

Odwołane imprezy i szczególne warunki

Zgodnie z prawem, w przypadku odwołania imprezy z przyczyn leżących po stronie organizatora uczestnikom automatycznie przysługuje pełen zwrot za niewykorzystany bilet.  Z analizy regulaminu wynika, że w przypadku odwołania imprezy konsument powinien złożyć wniosek o zwrot ceny biletu w miejscu jego zakupu. Ma na to sześć miesięcy od pierwotnej daty wydarzenia. Może się więc zdarzyć, że jeśli konsument nie złoży wniosku, nie otrzyma zwrotu pieniędzy – mimo, że nie miał możliwości skorzystania z usługi.

Live Nation zastrzega w regulaminie, że udział w wydarzeniach może być uzależniony od – jak to nazywa - „szczególnych warunków” lub „szczególnych zasad”, np. wymagań prawnych, decyzji organizatora lub artysty. Z treści wzorca nie wynika jednak kiedy i jak takie dodatkowe reguły mogą zostać wprowadzone, co dokładnie mogą obejmować ani w jaki sposób klienci zostaną o nich poinformowani i jakie mają wtedy prawa.

Prezes UOKiK we wszczętym postępowaniu zakwestionował w sumie sześć postanowień wzorców umów stosowanych przez Live Nation. Za każde z niedozwolonych postanowień spółce grozi kara w wysokości do 10% obrotu.




Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

Zakupy wysokiego ryzyka – fałszywe sklepy, udawane polskie marki, nieuczciwi pośrednicy

  • Do UOKiK wpływają skargi na nieuczciwych przedsiębiorców oferujących w internecie odzież, obuwie czy galanterię skórzaną.
  • Podszywając się pod polskie marki, kuszą dużymi promocjami. Jak się jednak okazuje – nie kupujemy po sąsiedzku, ale od sprzedawców azjatyckich, głównie z Chin.
  • Sprawdź, na co uważać, robiąc zakupy w sieci – skorzystaj z poradnika UOKiK.

– Widzimy coraz większą skalę takich zjawisk jak fałszywe sklepy internetowe, podszywanie się pod rodzime marki i ukryty dropshipping. Nieuczciwi przedsiębiorcy wprowadzają w błąd odnośnie pochodzenia swojego biznesu i towarów. Interesy konsumentów są w ten sposób naruszane, spada też reputacja firm, pod które te podmioty się podszywają. Konsumenci muszą wiedzieć, na co zwracać uwagę, żeby zminimalizować ryzyko straty pieniędzy i nieudanych zakupów – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Klasyczne oszustwo

Fałszywe sklepy internetowe kuszą poszukiwaczy okazji i kupujących w pośpiechu. Atrakcyjna oferta, przyciągające uwagę zdjęcia, strona, która pozornie nie wzbudza podejrzeń. Warto jednak przyjrzeć się uważnie, dając sobie więcej czasu do namysłu. Ceny – często zaskakująco wręcz niskie, komunikaty – niepoprawne stylistycznie, a dane przedsiębiorcy – zazwyczaj niepełne. Do tego brak informacji o polityce zwrotów lub podany w mało widocznym miejscu adres odległego azjatyckiego kraju. To powinno nas zaalarmować. W wielu takich przypadkach po dokonaniu płatności towar nie jest wysyłany, a strony znikają z sieci. Zdarza się też, że paczkę otrzymamy, ale produkt znacznie odbiega od zdjęć, którymi kierowaliśmy się przy zakupie, a kontaktu z przedsiębiorcą nie ma. Takie incydenty należy zgłaszać na policję oraz do CERT. Warto poinformować także bank, w którym mamy rachunek, zwłaszcza jeśli płaciliśmy kartą. Dzięki tzw. procedurze chargeback mamy szansę odzyskać pieniądze.

To nie jest polski sklep

Nazwa wskazuje, że to polski biznes – pojawiają się imię, nazwisko lub miejscowość z dopiskiem, np. moda, butik. Czasami to niemal kopia adresu internetowego istniejącej marki, różni się jednym znakiem, np. myślnikiem. Na reklamę sklepu trafiamy na platformie społecznościowej – to coraz częstszy sposób działania oszustów. Wykorzystują posty sponsorowane i profilowanie reklam, by zwiększyć prawdopodobieństwo, że klikniemy w link.  Promują odzież, akcesoria lub inne produkty dostosowane do naszych zainteresowań. Strona takiego sklepu może wyglądać profesjonalnie – to często kopia faktycznie działających polskich biznesów.

Sposobów, żeby skłonić do zakupów, jest wiele. Duże promocje, opis podkreślający rodzinny charakter i wieloletnią tradycję działalności. Czasami pojawia się informacja o likwidacji sklepu i wyprzedaży asortymentu, prośba o pomoc lokalnemu przedsiębiorcy, który nie miał szans z dużą konkurencją. Może być odwrotnie – apel o wsparcie nowo powstałej lokalnej marki. Podejmujemy decyzję, a potem…

– Konsumenci są zdziwieni tym, że kupili od podmiotu z Chin, skoro nazwa i treści na stronie sugerowały, że mają do czynienia z polską firmą. To budzi uzasadnione obawy o terminy dostaw i ewentualne procedury reklamacyjne, ale przede wszystkim o to, czy oferta nie jest oszustwem – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Zwrot towaru kupionego na takich stronach jest czasami możliwy – ale paczkę należy wysłać na adres przedsiębiorcy z kraju azjatyckiego, co wiąże się z dodatkowymi niemałymi kosztami i brakiem pewności co do odzyskania pieniędzy. Trzeba pamiętać, że nie mają tu zastosowania europejskie standardy ochrony konsumenckiej. Problemy z takimi zakupami należy zgłaszać do CERT: incydent.cert.pl.

Ukryty dropshipping

Nie zawsze sklep, w którym wybieramy produkty, jest jednocześnie ich sprzedawcą. W dropshippingu stronę internetową prowadzi pośrednik, a kupujemy bezpośrednio od innego podmiotu. Sprzedawca powinien być wskazany na stronie, wraz z informacją za co odpowiada on, a za co pośrednik. Jeśli sprzedaż jest prowadzona za pośrednictwem platformy, jej obowiązki też powinny być jasno określone. To istotne do podjęcia decyzji o skorzystaniu z oferty pośrednika. Coraz częściej jednak konsumenci nie wiedzą, od kogo kupują. Przyczyną mogą być niejednoznaczne komunikaty na stronie bądź w regulaminie, ale zdarzają się też sklepy, które w ogóle nie informują o modelu prowadzonej działalności. W takich sytuacjach regulamin nie zawiera wymaganych przepisami informacji, nie mówi o obowiązku odesłania towaru np. do Chin, co też wiąże się z niemałymi kosztami.

– Nieuczciwi przedsiębiorcy potrafią ukryć informacje o tym, że działają w modelu dropshippingu, czym wprowadzają swoich klientów w błąd. Wówczas konsumenci dowiadują się, że kupili np. od podmiotu azjatyckiego, a nie z polskiego sklepu, dopiero gdy towar nie dociera, jest niezgody z opisem lub po prostu, gdy chcą go zwrócić. Tymczasem już w momencie zapoznawania się z ofertą sklepu powinni wiedzieć, od kogo w rzeczywistości kupują – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Jeśli mamy kłopot ze zwrotem produktów kupionych u pośrednika, warto skorzystać z pomocy rzeczników konsumentów. Jeśli pośrednik ma zarejestrowaną siedzibę poza Polską, ale na terenie Unii Europejskiej, odpowiednim kontaktem będzie Europejskie Centrum Konsumenckie. Dropshipping to legalny model biznesowy pod warunkiem, że konsumenci nie są wprowadzani w błąd.

Postępowanie wyjaśniające – Meta Ads i Google Ads

Sklepy wykorzystują zaufanie, którym konsumenci darzą platformy social mediowe i traktują je jako nową metodę dotarcia do szerokiego grona klientów. Wśród nich zdarzają się też przedsiębiorcy, którzy chcą nas oszukać. Pierwszy kontakt z potencjalnie niebezpieczną stroną internetową często następuje poprzez reklamę, która pojawia się na portalach społecznościowych, np. na Facebooku.

– Prowadzimy postępowanie wyjaśniające, w którym sprawdzamy mechanizmy publikacji reklam w serwisach społecznościowych Facebook, Instagram oraz na wielu stronach podmiotów współpracujących z Google i weryfikujemy, jaki jest nadzór nad promowanymi treściami. Nieuczciwi przedsiębiorcy często korzystają z profilowania reklam i sponsorowanych postów, by zwiększyć prawdopodobieństwo, że wejdziemy na ich stronę – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Włącz czujność, gdy widzisz:

  • Reklamy na portalach społecznościowych.
  • Informacje o likwidacji sklepu lub prośby o wsparcie nowo powstałej marki.
  • Adresy stron internetowych o nietypowych rozszerzeniach np.: .xyz, .lol, .top., choć .com i .pl również nie gwarantują bezpiecznej transakcji.
  • Nazwę sklepu w schemacie: imię lub nazwisko + miasto.
  • Markę, którą kojarzysz, ale z literówką lub dodatkowym znakiem, np. myślnikiem.
  • Błędy językowe na stronie.
  • Dark patterns – np. liczniki czasu, wyskakujące okienka, inne próby manipulacji.
  • Bardzo duże promocje – zwłaszcza, gdy nie ma informacji o najniższej cenie z 30 dni przed wyprzedażą.
  • Niepełne dane kontaktowe przedsiębiorcy, brak adresu siedziby.
  • Niejasne zapisy w regulaminie.
  • Informacje o adresie zwrotu do kraju azjatyckiego.

Zachęcamy do zapoznania się z poradnikiem UOKiK – zebraliśmy w nim najważniejsze informacje, na co uważać, co powinno nas zaniepokoić, jak nie dać się oszukać i o czym warto wiedzieć, kupując przez internet.





Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

Wcześniejsza spłata pożyczki – decyzja Prezesa UOKiK wobec Profi Credit Polska

  • Zgodnie z ustawą o kredycie konsumenckim wcześniejsza spłata pożyczki = zwrot części prowizji i innych opłat.
  • Prezes UOKiK wydał decyzję wobec Profi Credit Polska, która utrudniała czy wręcz uniemożliwiała swoim klientom skorzystanie z tego prawa.
  • Spółka ma zaprzestać stosowania kwestionowanych praktyk i zapłacić prawie 10,4 mln zł kary.

Ustawa o kredycie konsumenckim jasno wskazuje, że każdy kto zaciągnął kredyt lub wziął pożyczkę ma prawo do spłaty całości lub części zobowiązania przed terminem określonym w umowie - niezależnie od tego, czy to zobowiązanie wobec banku, czy firmy pożyczkowej. Ta sama ustawa nakazuje pożyczkodawcom nie tylko umożliwienie wcześniejszej spłaty, ale też zwrócenie proporcjonalnej części pobranych opłat i prowizji.

Problem z wyegzekwowaniem swoich praw w tym zakresie mieli klienci Profi Credit Polska. Po zbadaniu sprawy Prezes UOKiK uznał, że stosując praktyki utrudniające klientom spłatę kredytu przed terminem spółka naruszyła zbiorowe interesy konsumentów.

– Działania spółki Profi Credit godzą w interesy ekonomiczne konsumentów, bowiem utrudniają lub wręcz uniemożliwiają im skorzystanie z ustawowych uprawnień. Wcześniejsza spłata kredytu jest prawem konsumenta, które skutkuje zmniejszeniem kosztu uzyskanego finansowania, nie powinno być ono w żaden sposób ograniczane przez przedsiębiorcę – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Wszystko albo nic

Profi Credit określiła zasady dokonania wcześniejszej spłaty w taki sposób, że konsument chcący uregulować całość kredytu przed terminem musi wpłacić jednorazowo „całkowitą kwotę do zapłaty” w wysokości wskazanej w umowie pożyczki, czyli bez uwzględnienia krótszego okresu kredytowania. Natomiast dokonanie częściowej wcześniejszej spłaty jest w ogóle niemożliwe. W modelu spłat przyjętym przez Profi Credit konsument nie może efektywnie wykonać uprawnienia przyznanego mu na mocy ustawy o kredycie konsumenckim. Nadpłacone kwoty, zgodnie z postanowieniami wzorców umów stosowanych przez spółkę, blokowane są do terminów płatności rat wynikających z harmonogramu. W konsekwencji takiego postępowania rata nie jest pomniejszana ani w części kapitałowej, ani w części odsetkowej.

– Praktyki stosowane przez spółkę Profi Credit Polska mogą zniechęcać konsumentów do dokonywania nadpłat. Sytuacja, w której stan zobowiązań konsumentów nie ulega zmianie - mimo, że dokonując wyższych wpłat, podejmują większy wysiłek finansowy – kłóci się z ideą i celem wcześniejszej spłaty. Jednocześnie sama spółka może swobodnie dysponować nadpłaconymi środkami – do czasu ich zaliczenia zgodnie z przyjętą przez siebie zasadą lub dokonania rozliczenia pożyczki. Tym samym zdolność klienta spółki do przedterminowego uwolnienia się od długu ulega osłabieniu. To niedopuszczalne – zauważa Prezes UOKiK.

W związku z naruszeniem zbiorowych interesów konsumentów Prezes Urzędu nakazał zaprzestania wspomnianych praktyk i nałożył na Profi Credit Polska łącznie blisko 10,4 mln zł (10 399 882 zł) kary. Szczegóły zakwestionowanych praktyk znajdują się w decyzji. Decyzja jest nieprawomocna, przysługuje od niej odwołanie. 

Wcześniejsza spłata pożyczki? Dowiedz się, jakie masz prawa

  • Każda osoba, która ma kredyt konsumencki, może go wcześniej spłacić. W takiej sytuacji kredytodawca musi proporcjonalnie obniżyć wszystkie koszty kredytu (np. opłaty, prowizje, koszty ubezpieczenia) i oddać je konsumentowi.
  • Kwota do zwrotu powinna zostać obliczona metodą liniową, która polega na podzieleniu wszystkich kosztów pozaodsetkowych przez liczbę dni kalendarzowych, w których miała obowiązywać umowa. Wynik mnoży się przez liczbę dni, o które skrócono okres kredytowania. Taka kwota powinna wrócić do konsumenta.
  • UOKiK przygotował kalkulator, który pomaga wyliczyć orientacyjną kwotę do zwrotu według metody liniowej.
  • O zwrot nierozliczonych części opłat za spłacony kredyt lub pożyczkę możesz się ubiegać, jeżeli zawarłeś umowę po wejściu w życie ustawy o kredycie konsumenckim, tj. po 18 grudnia 2011 r. Termin przedawnienia roszczeń wynosi 10 lat dla spłat dokonanych przed 9 lipca 2018 r. i 6 lat dla spłat dokonanych po tej dacie.
  • Aby odzyskać należne środki, złóż reklamację. Możesz skorzystać z gotowego formularza i wysłać go do instytucji finansowej, która udzieliła ci pożyczki lub kredytu konsumenckiego.
  • Dla umów zawartych przed 18 grudnia 2022 r. obowiązują limity pozaodsetkowych kosztów kredytu z ustawy o kredycie konsumenckim i zależą od długości okresu kredytowania. Maksymalnie mogą wynieść 25 proc. pożyczonej kwoty plus 30 proc. za każdy rok kredytowania, jednak nie więcej niż 100 proc. kredytu.
  • Obecnie, po nowelizacji ustawy antylichwiarskiej, pozaodsetkowe koszty kredytu nie mogą być wyższe niż 45 proc. całkowitej kwoty kredytu.
  • Sprawdź, czy firma pożyczkowa lub pośrednik kredytowy widnieje w rejestrze Komisji Nadzoru Finansowego.



Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

Bezpiecznie na trawce – kontrola Inspekcji Handlowej

  • Skontrolowaliśmy 10 modeli elektrycznych maszyn ogrodniczych – sześć kosiarek, trzy urządzenia dwufunkcyjne aerator/wertykulator i jeden wertykulator.
  • W urządzeniach dwufunkcyjnych był za długi czas zatrzymania się noży od momentu wyłączenia. Jedna kosiarka miała nieprawidłową dokumentację.
  • Zadbaj o swoje bezpieczeństwo! Kupuj sprzęt ze znakiem CE, czytaj instrukcje i stosuj się do nich. Pamiętaj o okularach ochronnych, pełnym obuwiu i zakrywającym ubraniu.



Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

Kupiłeś pakiet w Play? Za korzystanie z niego możesz zapłacić podwójnie

  • Prezes UOKiK wszczął wobec spółki P4, właściciela sieci Play, postępowanie w sprawie stosowania niedozwolonych postanowień umownych.
  • Sprawdzi również, czy operator sieci komórkowej wprowadzając do umów z klientami opłaty za utrzymanie numeru w ofertach pre-paid naruszył zbiorowe interesy konsumentów.
  • Spółce grozi kara do 10 proc. obrotu.

Spółka P4 zaczęła pobierać od klientów korzystających z ofert „Play na Kartę OdNowa” oraz „Play na Kartę 3.0" opłatę za utrzymanie numeru. Została ona wprowadzona do umowy jednostronnie, pomimo braku podstawy ustawowej czy klauzuli upoważniającej spółkę do wprowadzania takich zmian i może stanowić naruszenie zbiorowych interesów konsumentów.

Kwestionowana opłata wynosi do 5 zł i naliczana jest konsumentom, którzy nie wykonają w miesięcznym cyklu rozliczeniowym aktywności zdefiniowanych przez spółkę. W praktyce oznacza to, że mogą nią być obciążeni w każdym miesiącu, nawet jeżeli korzystają z zakupionych pakietów lub usług albo odbierają połączenia. W ocenie Prezesa Urzędu postanowienia te mogą być sprzeczne z dobrymi obyczajami i rażąco naruszać interesy konsumentów.

Opłata za brak korzystania w „aktywny” sposób

Istotą ofert w systemie przedpłaconym jest swoboda dysponowania środkami pieniężnymi w zależności od potrzeb. Decyzja o dodatkowym zasileniu konta czy zakupie dodatkowych usług nie może wynikać z nacisku ze strony ich dostawcy.

Taka sytuacja ma miejsce w przypadku klientów sieci Play, którzy skarżyli się m.in. na to, że „obecna konstrukcja opłaty za utrzymanie numeru w kontekście taryfy OdNowa to (…) przymuszanie do kupowania i korzystania oraz zbierania (…) usług Play, które nie są konieczne, a w zasadzie są zbędne!”.

– Presja związana z ryzykiem naliczania opłat za utrzymanie numeru w kolejnych cyklach rozliczeniowych może sprawić, że konsumenci będą korzystać z usług w większym zakresie niż wynikałoby to z ich rzeczywistych potrzeb. Innymi słowy, konsumenci, chcąc zapobiec pobraniu środków znajdujących się na koncie, mogą podejmować aktywności, których nie podjęliby, gdyby nie zastosowane postanowienia umowne – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Utrzymanie numeru to dodatkowa usługa?

Wątpliwości Prezesa UOKiK budzi fakt, że spółka P4 nadała „utrzymaniu numeru” walor osobnej usługi, pomimo że przydzielenie i utrzymanie numeru jest niezbędnym elementem składowym usługi telekomunikacyjnej i obowiązkiem operatora.

– Play tłumaczy swoim klientom, że w opłacie za „utrzymanie numeru” mieści się przydzielenie numeru telefonu, zapewnienie jego działania w sieci, pozostawanie w gotowości do świadczenia usług, zapewnienie obsługi klienta oraz możliwości odbierania połączeń, SMS-ów i MMS-ów oraz korzystania z innych usług bez odrębnej opłaty. Pomija przy tym fakt, że niektóre z wymienionych to obowiązki operatora wynikające z faktu zawarcia umowy o świadczenie usług telekomunikacyjnych. To mniej więcej tak, jakby taksówkarz do rachunku za przejazd doliczał dodatkowo koszt raty leasingowej, tankowania, ubezpieczenia czy przeglądu technicznego pojazdu – zauważa Prezes Urzędu.

Spółka P4 ma w swojej ofercie również oferty na kartę, w których nie występują opłaty za utrzymanie numeru, a obsługa klienta jest nadal zapewniona.

Nie tylko Play

Postępowanie wobec operatora sieci Play to nie jedyne działania UOKiK dotyczące dodatkowych opłat dla konsumentów korzystających z telekomunikacyjnych usług na kartę. Prezes UOKiK postawił zarzuty także Orange Polska. Jeśli postawione zarzuty się potwierdzą, spółkom grozi kara w wysokości do 10 proc. obrotu.

W podobnej sprawie toczy się także postępowanie wyjaśniające wobec spółki Polkomtel.




Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

Czy sprzedawcy maszyn rolniczych podzielili pomiędzy sobą rynek?

  • Rolniku, rozważasz kupno nowego ciągnika lub kombajnu? Chcesz samodzielnie wybrać od kogo? Może to być niemożliwe, jeśli dealerzy uzgodnili od kogo kupisz i za ile.
  • Prezes UOKiK postawił zarzuty 11 firmom i 5 menedżerom, podejrzewając niedozwolone porozumienie w ramach systemu dystrybucji maszyn marki Valtra, Fendt i Massey Fergusson.

Podejrzewane porozumienie mogło polegać na podziale rynku i niedozwolonym ustalaniu cen maszyn rolniczych, m.in. ciągników i kombajnów marek  Valtra, Fendt oraz Massey Ferguson, a także części zamiennych Valtra i Fendt. Prezes UOKiK Tomasz Chróstny postawił zarzuty spółce AGCO, która jest hurtowym dystrybutorem i wprowadza na polski rynek zarówno wymienione pojazdy, jak i części zamienne. Postępowanie prowadzone jest również przeciwko 10 dealerom, którzy sprzedają maszyny oraz akcesoria klientom detalicznym, głównie rolnikom. Dowody na podejrzewane istnienie zmowy UOKiK zdobył m.in. podczas przeszukań w siedzibach firm, w trakcie których zabezpieczono korespondencję elektroniczną pomiędzy przedsiębiorcami.

– Ze zgromadzonych przez nas dowodów wynika, że spółka AGCO oraz niezależni dealerzy podzieli miedzy sobą rynek i sprzedawali pojazdy wyłącznie klientom pochodzącym z przypisanych im obszarów. Kiedy rolnik z innego terenu zgłosił się do niewłaściwego dealera, szukając lepszej oferty, wówczas był odsyłany do konkurencyjnego sprzedawcy lub w inny sposób zniechęcany do zakupu, np. dostawał ofertę z celowo zawyżoną ceną sprzedaży – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Jak w praktyce mogło wyglądać podejrzewane porozumienie dla nabywców?

Rolnik, który poszukiwał ciągnika należącego do portfolio AGCO, zrobił dokładne rozeznanie rynku. Kiedy dzwonił do kilku dealerów, był przez nich odsyłany do sprzedawcy najbliżej swojego miejsca zamieszkania albo oferowano mu zakup w wysokiej cenie. Ostatecznie nigdzie nie otrzymał lepszych warunków niż u lokalnego dealera. Mogła to być jedynie pozornie najlepsza propozycja, która w rzeczywistości została ustalona odgórnie przez uczestników podejrzewanej zmowy. W warunkach uczciwej konkurencji pomiędzy przedsiębiorcami nabywca mógłby otrzymać atrakcyjniejszą ofertę od innego dealera.

Jak w praktyce mogło wyglądać porozumienie po stronie sprzedawców?

Z posiadanych dowodów wynika, że jeden ze schematów działania sprzedawców mógł wyglądać następująco: Dealer, który dostał telefon od klienta spoza przydzielonego mu terenu, kontaktował się ze swoim konkurentem. Wówczas sprzedawcy wymieniali się informacjami o cenach – tak, aby rolnik szukający oferty poza przypisanym mu regionem usłyszał wyższą cenę niż u lokalnego dealera.

Jeśli zdarzyła się sytuacja, w której jeden z dealerów postanowił wyłamać się z ustaleń, pozostali mogli skarżyć się na niego bezpośrednio do AGCO. Według podejrzeń UOKiK spółka interweniowała w przypadkach, kiedy któryś z dealerów chciał sprzedać pojazd klientowi spoza przydzielonego obszaru.

Kto otrzymał zarzuty?

Przedsiębiorcy, przeciwko którym prowadzone jest postepowanie to: AGCO z Paczkowa, Agrotechnik ze Stawisk, Agronom z Jasionki, Agravis Technik Polska z Pianowa, Agrolmet AG z Gniewkowa, Agro-Marek Wiesław Marek ze Skrzyszowa, Agro-Marek ze Skrzyszowa, Łukasz Szlufik P.T.H.U Lukpol z Daleszyc, Lukpol Agro z Górna, Agrimar ze Stołpia, Euromasz z Lipki.

Wśród pięciu osób fizycznych, które otrzymały zarzuty, trzy pracują lub pracowały w AGCO, po jednej w Agronom i Agrimar.

Za udział w porozumieniu ograniczającym konkurencję grozi kara finansowa w wysokości do 10 proc. obrotu przedsiębiorcy. Menedżerom odpowiedzialnym za zawarcie zmowy grozi z kolei kara pieniężna w wysokości do 2 mln zł.

Dotkliwych kar za udział w zmowie można uniknąć dzięki programowi łagodzenia kar (leniency). Daje on przedsiębiorcy uczestniczącemu w nielegalnym porozumieniu oraz menadżerom odpowiedzialnym za zmowę szansę obniżenia, a niekiedy uniknięcia sankcji pieniężnej. Można z niego skorzystać pod warunkiem współpracy w charakterze „świadka koronnego” z Prezesem UOKiK oraz dostarczenia dowodów lub informacji dotyczących istnienia niedozwolonego porozumienia. Zainteresowanych programem łagodzenia kar zapraszamy do kontaktu z Urzędem, pod specjalnym numerem telefonu: 22 55 60 555. Pracownicy UOKiK odpowiadają na wszelkie pytania dotyczące programu leniency, także anonimowe.

Przypominamy również, że prowadzimy program pozyskiwania informacji od anonimowych sygnalistów. Chcesz poinformować UOKiK o praktykach ograniczających konkurencję? Wejdź na https://uokik.whiblo.pl/ lub zeskanuj kod QR, który znajdziesz poniżej i skorzystaj z prostego formularza. Zastosowany system zapewnia całkowitą anonimowość, również wobec Urzędu.




Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

W barze, knajpie, restauracji – kontrola Inspekcji Handlowej

  • Sprawdziliśmy 626 lokali gastronomicznych – w 75 proc. stwierdziliśmy nieprawidłowości.
  • Najwięcej dotyczyło uwidaczniania cen: braku cennika i ilości potrawy lub napoju. Stwierdziliśmy też nierzetelną obsługę – porcje były za małe lub użyto innego składnika niż zadeklarowany w menu.
  • Usługa gastronomiczna musi być zgodna z zamówieniem. Jeśli tak nie jest – masz prawo do reklamacji!


Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

Bagaż podręczny – czyli jaki?

  • Pasażerowie skarżą się na sposób egzekwowania zasad przewozu bagażu podręcznego.
  • Prezes UOKiK wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie polityk bagażowych Ryanair i Wizzair.
  • Prezes UOKiK sprawdza, czy sposób weryfikacji wymiarów bagażu podręcznego i obciążanie konsumentów dodatkowymi opłatami są zgodne z prawem.

Skargi napływające do Urzędu opisują powtarzający się schemat: pasażer z plecakiem podchodzi do bramki, gdzie personel linii lotniczych prosi o umieszczenie go w tzw. sizerze – metalowej ramce służącej do sprawdzania wymiarów. Ramka ta – w świetle informacji zawartych w otrzymanych sygnałach – nie odpowiada rozmiarom dozwolonej wielkości bagażu. Choć jeszcze niedawno plecak kwalifikował się jako bezpłatny bagaż podręczny, teraz – zdaniem przewoźnika - nie spełnia wymogów, a konsument obciążany jest dopłatą sięgającą kilkuset złotych. Podróżni wskazują, że pomiar odbywa się w pośpiechu, bez szansy na ponowne sprawdzenie czy użycie innej miarki. Z otrzymanych sygnałów wynika również, że odmowa uiszczenia arbitralnie nałożonej opłaty – którą można zapłacić wyłącznie kartą – skutkuje niewpuszczeniem konsumenta na pokład samolotu.

W związku z sygnałami od konsumentów Prezes UOKiK wszczął postępowanie wyjaśniające dotyczące zasad przewozu bagażu podręcznego przez przewoźników lotniczych, w ramach którego sprawdzi praktyki Ryanair i Wizz Air. Urząd analizuje postanowienia umowne związane z warunkami przewozu bagażu podręcznego, sprawdza jakie informacje otrzymuje konsument kupujący bilet, procedurę pomiaru bagażu, zasady naliczania opłat, konsekwencje dla konsumentów w przypadku braku ich uiszczenia oraz sposób rozpatrywania reklamacji dotyczących – w ocenie konsumentów – niesłusznie nakładanych opłat.

– Zgodnie z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości UE, bagaż podręczny – o ile mieści się w rozsądnych granicach wagi i rozmiaru oraz nie narusza przepisów bezpieczeństwa – powinien być traktowany jako integralna część usługi przewozu, za którą nie należy pobierać dodatkowej opłaty. Naszym celem jest sprawdzenie, czy tanie linie lotnicze przestrzegają tej zasady w praktyce – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Jeśli postępowanie wyjaśniające potwierdzi, że zasady dotyczące przewozu bagażu podręcznego oraz obciążania konsumentów opłatami za nadbagaż mogą naruszać prawa konsumentów, Prezes UOKiK rozpocznie postępowanie w sprawie o uznanie postanowień wzorców umownych za niedozwolone lub postępowanie w sprawie stosowania praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów.




Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

Autobusy miejskie w aglomeracji śląskiej – zarzuty zawarcia zmowy przetargowej

  • Czy w największym postępowaniu na miejskie przewozy autobusowe w aglomeracji śląskiej doszło do zmowy przetargowej i podziału rynku?
  • Prezes UOKiK postawił zarzuty 11 przedsiębiorcom. Grozi im kara do 10 proc. obrotów.
  • Zamiast konkurować o zamówienie mogli umówić się, który z nich będzie świadczył usługi w poszczególnych obszarach.

Postępowanie dotyczy przetargu organizowanego przez Zarząd Transportu Metropolitalnego działający na terenie Górnego Śląska i Zagłębia. Przedmiotem zamówienia były usługi pasażerskiego przewozu autobusowego w latach 2022-2029 r. Łączna wartość przetargu wyniosła 1,3 mld zł.

Prezes UOKiK zdobył dowody, m.in. podczas przeszukań w siedzibach przewoźników, wskazujące na to, że część uczestników przetargu mogła zmówić się, aby wyeliminować konkurencję i podzielić między sobą intratne zamówienie. Przedsiębiorcy uzgodnili, że utworzą konsorcja, które będą startowały w przetargu. Utworzenie konsorcjum nie jest prawnie niedozwolone. Niedopuszczalna jest natomiast sytuacja, w której przedsiębiorcy składający oferty w ramach konsorcjów ustalają ich składy oraz to, kto z nich uzyska zamówienie w danej części przetargu. Tak mogło być w tej sprawie. Informacje uzyskane przez Prezesa UOKIK, m.in. zawarte umowy oraz korespondencja mailowa, świadczą  o tym, że przewoźnicy mogli koordynować swoje działania, tak aby mieć pewność co do tego, kto wygra poszczególne części przetargu i będzie świadczyć usługi na ustalonych pomiędzy sobą obszarach. Dzięki temu mogli zagwarantować sobie, że nadal będą działali w dotychczas obsługiwanych częściach aglomeracji śląskiej zamiast rywalizować o to pomiędzy sobą warunkami w przetargu.

– Potwierdzenie naszych podejrzeń oznaczałoby, że przedsiębiorcy chcieli narazić na poważne straty finansowe jednostkę samorządową. To są właśnie konsekwencje zmów przetargowych - wyższe koszty ponoszone przez sektor publiczny, a pośrednio przez  podatników i całą gospodarkę – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Przedsiębiorcy, przeciwko którym prowadzone jest postępowanie, to: IREX-1, IREX-2, Ireneusz Kozieł IREX ze  Świętochłowic, Meteor z Katowic, Transgór z Mysłowic, Kłosok z Żor, Benedykt Nowak Nowak Transport ze Świerklańca, A 21 z Żor, Usługi Transportowe Krzysztof Pawelec z Biechowa, PKS Południe ze Świerklańca, LZ Apolinary Lazar, Marcin Lazar ze Zdenka.

Za udział w porozumieniu ograniczającym konkurencję grozi im kara finansowa w wysokości do 10 proc. obrotów.

Warto zwrócić uwagę, że Prezes UOKiK może interweniować wtedy, gdy nieprawidłowości w przetargu dotyczą uzgodnień uczestników przetargu, które mają na celu lub skutkują ograniczeniem konkurencji. Innymi organami, które mogą zająć się nieprawidłowościami przy zamówieniach publicznych, są Prezes Urzędu Zamówień Publicznych, ABW, CBA i prokuratura.

Dotkliwych kar za udział w zmowie można uniknąć dzięki programowi łagodzenia kar (leniency). Daje on przedsiębiorcy uczestniczącemu w nielegalnym porozumieniu oraz menadżerom odpowiedzialnym za zmowę szansę obniżenia, a niekiedy uniknięcia sankcji pieniężnej. Można z niego skorzystać pod warunkiem współpracy w charakterze „świadka koronnego” z UOKiK oraz dostarczenia dowodów lub informacji dotyczących istnienia niedozwolonego porozumienia. Zainteresowanych programem łagodzenia kar zapraszamy do kontaktu z Urzędem, pod specjalnym numerem telefonu: 22 55 60 555. Pracownicy UOKiK odpowiadają na wszelkie pytania dotyczące programu leniency, także anonimowe.

Przypominamy, że prowadzimy program pozyskiwania informacji od anonimowych sygnalistów. Chcesz poinformować UOKiK o praktykach ograniczających konkurencję? Wejdź na https://uokik.whiblo.pl/ lub zeskanuj kod QR, który znajdziesz poniżej i skorzystaj z prostego formularza. Zastosowany system zapewnia całkowitą anonimowość, również wobec Urzędu.




Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

Powrót kartelu cementowego? Prezes UOKiK wszczyna postępowanie i zleca przeszukania

  • Czy producenci cementu ponownie mogli stworzyć kartel, który ustalał ceny i dzielił rynek?
  • Prezes UOKiK wszczął w tej sprawie postępowanie wyjaśniające, a pracownicy UOKiK przeszukali siedziby sześciu cementowni.
  • Potencjalna zmowa może wpływać na wyższe ceny cementu, a tym samym mieć negatywny wpływ na całą gospodarkę.

W 2009 r. Prezes UOKiK wydał decyzję, w której stwierdził zmowę producentów cementu. Siedem spółek, które miało prawie 100 proc. udziału w rynku, przez ponad 11 lat dzieliło rynek i ustalało ceny, wymieniając się w tym celu poufnymi informacjami. Po kilkunastu latach od rozbicia kartelu cementowego do UOKiK dotarły sygnały, że przedsiębiorcy mogli ponownie odtworzyć nielegalne porozumienie. Dlatego Prezes UOKiK wszczął postępowanie wyjaśniające, a pracownicy UOKiK, za zgodą sądu i w asyście Policji, przeszukali siedziby sześciu podmiotów.

– Powrót kartelu byłby szczególnie bulwersujący, biorąc pod uwagę, że cement jest jednym z podstawowych surowców budowlanych, koniecznych dla rozwoju mieszkalnictwa, infrastruktury drogowej i całej gospodarki. Brak konkurencji i wyższe ceny cementu mogłyby negatywnie wpływać na realizację strategicznych projektów, tak ważnych dla rozwoju Polski. To wymaga wyjaśnienia, zamierzamy bardzo dokładnie przyjrzeć się tej sprawie, obecnie analizujemy szczegółowo pozyskany materiał dowodowy – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Na czym mógł polegać kartel?

Podejrzewane porozumienie może polegać na ustaleniu cen i podziale rynku – np. przydzieleniu sobie klientów do wyłącznej obsługi, co mogłoby prowadzić do niekonkurowania o nabywców.

W praktyce kupujący mógłby nie otrzymywać atrakcyjnych i konkurencyjnych ofert cenowych, ponieważ cementownie mogłyby wzajemnie informować się o wprowadzanych podwyżkach. Ponadto firma budowlana nie mogłaby zmienić dostawcy, ponieważ była już klientem konkurencyjnej cementowni.

Gdzie odbyły się przeszukania?

Przeszukani przedsiębiorcy to: Holcim Polska (dawniej Lafarge), Cemex Polska, Dyckerhoff Polska, Cement Ożarów, Góradżdże Cement oraz Górażdże Beton. W tej chwili trwa analiza pozyskanych podczas przeszukania danych.

Przeszukani przedsiębiorcy zaskarżali poszczególne czynności przeszukania. Wskazywali m.in., że korespondencja i dokumenty wytworzone przez członków ich zarządów, wykonujących jednocześnie zawód radcy prawnego, powinny zostać objęte ochroną przewidzianą w  ustawie o ochronie konkurencji i konsumentów (tj. ochroną przewidzianą dla „tajemnicy obrończej”, tzw. Legal Professional Privilege). Osoby te miały bowiem w ich ocenie pozostawać niezależnymi od przedsiębiorców radcami prawnymi. Powyższe twierdzenia, jako sprzeczne z orzecznictwem, zamiarem polskiego ustawodawcy oraz rzeczywistą treścią ww. przepisu, zostały w całości zakwestionowane przez Prezesa UOKiK, który wskazał, że fakt pełnienia funkcji w zarządzie przeszukiwanego przedsiębiorcy w oczywisty sposób pozbawia daną osobę przymiotu niezależności od przedsiębiorcy, którym ta osoba zarządza, nawet jeżeli wykonuje zawód radcy prawnego.

Sąd I instancji, który rozpoznawał te sprawy, oddalił zażalenia przeszukiwanych jako niezasadne, jednocześnie w uzasadnieniach przedstawił dodatkowo własną opinię w zakresie statusu członków zarządów wykonujących zawód radcy prawnego. Postanowienia Sądu I instancji nie są prawomocne.

Czym jest postępowanie wyjaśniające?

Postępowanie wyjaśniające prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko konkretnym przedsiębiorcom. Jeśli zebrany materiał potwierdzi podejrzenia, wówczas Prezes Urzędu rozpocznie postępowanie antymonopolowe i postawi zarzuty konkretnym podmiotom. Za udział w porozumieniu ograniczającym konkurencję grozi kara finansowa w wysokości do 10 proc. obrotu przedsiębiorcy. Menedżerom odpowiedzialnym za zawarcie zmowy grozi z kolei kara pieniężna w wysokości do 2 mln zł.

Dotkliwych sankcji można uniknąć dzięki programowi łagodzenia kar (leniency). Daje on przedsiębiorcy uczestniczącemu w nielegalnym porozumieniu oraz menadżerom odpowiedzialnym za zmowę szansę obniżenia, a niekiedy uniknięcia sankcji pieniężnej. Można z niego skorzystać pod warunkiem współpracy w charakterze „świadka koronnego” z Prezesem UOKiK oraz dostarczenia dowodów lub informacji dotyczących istnienia niedozwolonego porozumienia. Zainteresowanych programem łagodzenia kar zapraszamy do kontaktu z Urzędem. Pod specjalnym numerem telefonu: 22 55 60 555 pracownicy UOKiK odpowiadają na wszelkie pytania dotyczące programu leniency, także anonimowe.

Przypominamy również, że prowadzimy program pozyskiwania informacji od anonimowych sygnalistów. Chcesz poinformować UOKiK o praktykach ograniczających konkurencję? Wejdź na https://uokik.whiblo.pl/ lub zeskanuj kod QR, który znajdziesz poniżej i skorzystaj z prostego formularza. Zastosowany system zapewnia całkowitą anonimowość, również wobec Urzędu.




Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

Kredyt hipoteczny według UOKiK – jasny, bezpieczny, tańszy

  • Prezes UOKiK chce rozpocząć prace legislacyjne nad ustawą, która wprowadzi do polskiego prawa jednolite wzorce umów o kredyt hipoteczny oparty o okresowo stałą stopę procentową.
  • Wzorce obowiązywałby wszystkich kredytodawców, bez możliwości dokonywania modyfikacji.
  • Proponowane rozwiązanie zabezpiecza interesy konsumentów, ale też ogranicza ryzyko prawne po stronie banków.

Polscy konsumenci, chcąc kupić mieszkanie, napotykają liczne trudności. Najbardziej odczuwalną i szeroko komentowaną przeszkodą są koszty kredytów hipotecznych, które uchodzą za najwyższe w UE. Do tego dochodzą skomplikowane wzorce umów, często naszpikowane niejasnymi klauzulami oraz obwarowaniami – np. takimi, które uzależniają wysokość marży od wykupienia dodatkowych usług.

Rozwiązaniem, które pozwala ochronić konsumentów przed nieuczciwymi warunkami w umowach kredytu, są jednolite wzorce umów kredytu hipotecznego opartego o okresowo stałą stopę procentową wprowadzone ustawą.

Propozycja na bazie doświadczeń UOKiK

Prezes UOKiK, jako organ ochrony konsumentów, ma duże doświadczenie w kwestii oceny warunków umów kredytowych. Odbiera i analizuje sygnały konsumenckie, prowadzi postępowania w sprawie nieuczciwych warunków we wzorcach umów, wydaje decyzje oraz istotne poglądy w sprawach sądowych. Eksperci UOKiK od ponad roku pracują nad wzorcami, które miałyby zastosowanie przy nabywaniu mieszkań i domów na rynkach pierwotnym oraz wtórnym.

– Tego typu wzorce wydają się być dziś wręcz niezbędne dla zapewnienia Polkom i Polakom otwartego dostępu do tańszego finansowania zakupu mieszkania czy budowy domu – podkreśla Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Przygotowanie wzorców umów kredytu hipotecznego opartego o okresowo stałą stopę procentową przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów daje gwarancję, że będą one standardem zapewniającym bezpieczeństwo konsumentom, a także stabilność prawną sektorowi finansowemu.

– Projektując wzorce zaangażowaliśmy do pracy zarówno przedstawicieli Związku Banków Polskich, jak i Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego. Wszyscy oni wspierają wprowadzenie do polskiego prawa bezpiecznego, uczciwego i niepodważalnego wzorca umowy kredytu hipotecznego opartego o okresowo stałą stopę procentową. Mamy przygotowane zmiany prawne w tym zakresie i chcielibyśmy jak najszybciej rozpocząć prace legislacyjne oraz konsultacje publiczne, dlatego wystąpiłem do Pana Premiera o upoważnienie oraz o wpis do wykazu prac Rady Ministrów. Mam nadzieję, że te potrzebne kredytobiorcom zmiany spotkają się z przychylnością rządu – dodaje Prezes Urzędu.

Pewne umowy, jasne zasady

Wprowadzenie rozwiązania proponowanego przez Prezesa UOKiK w praktyce oznaczałoby, że kredytodawca zawierając z konsumentem umowę kredytu hipotecznego opartego o okresowo stałą stopę procentową, obowiązkowo musiałby się posługiwać wzorcem z ustawy o kredycie hipotecznym. Przedsiębiorca nie mógłby przy tym go modyfikować, dzięki czemu konsumenci byliby chronieni przed wprowadzaniem nieuczciwych klauzul.

Tańsze kredyty

Podwyższenie poziomu ochrony konsumentów to nie jedyna korzyść z wprowadzenia ustawowego wzorca. Do tego dochodzi większa przejrzystość zasad udzielania i obsługi kredytów mieszkaniowych oraz ułatwienie porównywania ofert kredytowych z różnych banków.

Przy zawieraniu umowy wg jednolitego ustawowego wzorca nie byłoby możliwe sprzedawanie konsumentom wraz z kredytem hipotecznym dodatkowych usług (poza ubezpieczeniem nieruchomości), co jest obecnie problemem na rynku. Dzięki temu wysokość rat byłaby bardziej przewidywalna dla konsumentów, a same umowy pozbawione istotnych kosztów dodatkowych usług.

Ponadto, we wzorcach ujednolicone byłyby zasady obliczania oraz określona maksymalna wysokość rekompensaty, jakiej bank może domagać się, kiedy konsument skorzysta z prawa do wcześniejszej spłaty.

Spokój i bezpieczeństwo po stronie konsumentów

Umowy kredytu hipotecznego opartego o okresowo stałą stopę procentową zawierane według jednolitego wzorca, zgodnie z założeniami Prezesa UOKiK, zapewniałyby stałą stopę procentową przez co najmniej 5 lat. Takie rozwiązanie oznacza większą przewidywalność obciążeń finansowych związanych z kredytem w najbardziej newralgicznym okresie kredytowania.

– Produkty kredytowe dostępne obecnie na polskim rynku przewidują niezmienność oprocentowania przez okres 5 lat. Jedną z przyczyn jest fakt, że na polskim rynku brakuje adekwatnych zabezpieczeń dla banków. Jednak zakładamy, że w miarę jak rynek kredytów na stałą stopę będzie się rozwijał, zaś stopy procentowe spadały, rozwijać będzie się też oferta uwzględniająca dłuższe okresy stałego oprocentowania, a w perspektywie kilkunastoletniej – zapewniające stałe oprocentowanie kredytu nawet w całym okresie kredytowania – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Niższe ryzyko dla banków

Jednym z najbardziej palących problemów sektora finansowego, który jednocześnie przekłada się na koszty kredytu i coraz węższą ofertę produktów, jest ryzyko prawne. Wg danych ZBP średnioroczna marża kredytu hipotecznego w 2024 r. wynosiła 1,7 proc., z czego blisko połowa (0,81 punktu procentowego) stanowił koszt ryzyka prawnego. Przekładając to na konkretne liczby, koszt tego ryzyka wyniósł w 2024 r. ok. 537,9 mln zł.

Wprowadzenie bezpiecznego, jednolitego wzorca umowy kredytu hipotecznego o okresowo stałej stopie procentowej w ustawie pozwoliłoby to ryzyko zminimalizować. Zgodnie z orzecznictwem TSUE, jeżeli prawodawca zadbał o to, żeby w ustawowych warunkach nie było postanowień nieuczciwych, zaś prawa obu stron były należycie wyważone, wówczas te warunki nie mogą być kwestionowane przed sądem.

– Konsumenci potrzebują bezpiecznych umów - jasnych zasad, które pozwolą dokonywać najlepszych wyborów, kiedy planują zaciąganie wysokich zobowiązań na długie lata. To często wybory o życiowym charakterze. Z kolei sektor potrzebuje rozwiązania, które zapewni stabilność i sprawiedliwe zasady gry rynkowej. Chodzi o to, by konsumenci mieli pewność, że w umowie nie znajdzie się żadne nieuczciwe i szkodliwe dla nich postanowienie, a banki - gwarancję, że nikt nie podważy ich umowy w sądzie. W ten sposób ograniczymy ryzyko prawne, które w tej chwili stanowi największy składnik marży banków. Osiągnięcie obu tych celów zagwarantuje przyjęcie wzorca umowy kredytowej w formie ustawy. Mamy nadzieję, że niezwłocznie otrzymamy wpis do wykazu prac legislacyjnych i upoważnienie do prowadzenia prac tak, aby na początku przyszłego roku projekt mógł trafić do Sejmu i Senatu i został uchwalony najpóźniej w połowie 2026 roku – zaznacza Prezes UOKiK.

Umowa kredytu hipotecznego wg UOKiK

  • Przejrzyste zasady udzielania i obsługi kredytów – bez kruczków, gwiazdek i dodatkowych kosztów
  • Łatwiejsze porównywanie ofert banków
  • Większa ochrona i niższe koszty po stronie kredytobiorców
  • Mniejsze koszty ryzyka po stronie kredytodawców
  • Stała stopa procentowa przez co najmniej 5 lat


Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

Dzień Dziecka – kontrola Inspekcji Handlowej

  • Wybierasz zabawkę? Upewnij się, że ma znak CE, czytaj etykiety i ostrzeżenia, sprawdź wykonanie.
  • Grzechotki, gryzaki i zabawki interaktywne – skontrolowaliśmy 50 modeli zabawek dla najmłodszych. 23 miały złe oznakowanie lub wady konstrukcyjne.
  • Inspekcja Handlowa na zlecenie Prezesa UOKiK sprawdza jakość i bezpieczeństwo zabawek przez cały rok. Sprawdź najnowszy raport.



Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

Tajemnicze i zwodnicze promocje na Temu?

  • Jak duża jest obniżka? Klienci Temu mogą tego nie wiedzieć.
  • Brak informacji o najniższej cenie z 30 dni przed promocją lub podawanie jej nieprawdziwej wartości – to zarzuty stawiane przez Prezesa UOKiK.
  • Temu grozi kara do 10 proc. obrotu.

Serwis Temu to jedna z największych platform zakupowych z chińskim kapitałem. Za jej pośrednictwem zewnętrzni sprzedawcy oferują różne kategorie towarów, m.in.: odzież, kosmetyki, sprzęty elektroniczne czy artykuły gospodarstwa domowego. Za sprzedaż prowadzoną na terenie Polski odpowiada irlandzka spółka Whaleco Technology Limited z siedzibą w Dublinie. Prezes UOKiK Tomasz Chróstny postawił jej zarzuty prezentowania cen promocyjnych w sposób sprzeczny z prawem.

Najniższa cena z 30 dni przed obniżką

Prezes Urzędu sprawdził, jak konsumenci są informowani o okazyjnych cenach towarów w serwisie Temu i czy rzetelnie podana jest najniższa cena z 30 dni przed ogłoszeniem obniżki. Analiza strony internetowej i aplikacji mobilnej wykazała, że klienci platformy nie zawsze mogą wiedzieć, jak duża jest promocja – albo mogą nie mieć podanego punktu odniesienia, albo kwota będąca punktem odniesienia może nie być zgodna z prawdą.

– Obowiązek rzetelnego informowania o cenie obejmuje wszystkie etapy sprzedaży – od przekazów reklamowych, aż do momentu zawarcia umowy. W każdym miejscu, w którym pojawia się komunikat o obniżce, musi znaleźć się informacja o najniższej cenie z 30 dni przed jej wprowadzeniem. Celem jej podawania jest ograniczenie fałszywych promocji. Najniższa cena z 30 dni przed obniżką pozwala konsumentom ocenić, czy oferta jest rzeczywiście korzystna – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Nie ma tu znaczenia sposób prezentowania obniżki – czy jest ona wyrażona w procentach lub liczbach, słownymi hasłami lub znakami graficznymi (np. „wyprzedaż”, „oferta specjalna”, promocja z jakiejś okazji, „taniej”, „zaoszczędź”, „korzystniej”, znak procent lub minus, przekreślenie ceny lub zestawienie cen). Każdorazowo i w każdym kolejnym miejscu, gdzie taki komunikat widzimy, powinna być czytelnie podana również najniższa cena z 30 dni przed ogłoszeniem obniżki. W serwisie Temu obejmuje to m.in. etap wyboru produktu (listing), kartę produktu oraz wirtualny koszyk. Tymczasem, jak wynika z analizy UOKiK, nie we wszystkich przypadkach spółka podaje wymagane informacje. Niespójność może dotyczyć nawet różnych wariantów tego samego produktu. Mimo, że każdy z nich jest w tym samym czasie dostępny w promocji, to tylko przy niektórych rozmiarach lub kolorach produktu widnieje informacja o najniższej cenie z 30 dni przed obniżką.

Zrobieni w balona?

Prezes UOKiK ustalił też, że w niektórych przypadkach, pomimo zmieniającej się w ciągu kilku dni kwoty, za jaką produkt był oferowany kupującym, prezentowana najniższa cena z ostatnich 30 dni przed obniżką pozostawała bez zmian.

Przykładem jest zestaw foliowych balonów, którego okazyjna cena w ciągu kilku dni wahała się od 10,07 zł do 14,38 zł, a niezależnie od tego za każdym razem konsument widział najniższą cenę z 30 dni przed promocją w wysokości 18,48 zł. O ile mogło tak być przy pierwszym ogłoszeniu obniżki, to, gdy cena się zmieniała, powinna zostać zaktualizowana również wartość najniższej wcześniejszej oferty.

Tego rodzaju nieprawidłowości dotyczyły też innych produktów, np. rzutnika LCD. Promocyjna cena sprzedaży: 849,02 zł, najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 960,99 zł. Kilka dni później kolejna oferta – tym razem cena tego rzutnika w promocji wyniosła 891, 61 zł, ale najniższa cena z 30 dni przed obniżką pozostała bez zmian: 960,99 zł.

– Najniższa cena, która obowiązywała 30 dni przed ogłoszeniem promocji, to kluczowa informacja pozwalająca zweryfikować rzetelność obniżki. Jeśli jest nieprawdziwa, konsument może przepłacić sądząc, że dokonuje zakupu po okazyjnej cenie. Promocje stanowią silny impuls zakupowy, prowadzący często do nieplanowanych zakupów. Przedsiębiorcy muszą zadbać o to, żeby wszystkie informacje, które podają, były aktualne – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Istotny element

Jak pokazuje badanie UOKiK „Wpływ promocji na zachowania zakupowe”, aż 82 proc. respondentów w wyborze sklepu internetowego sugeruje się promocjami i rabatami. Mają one istotny wpływ na cały proces decyzyjny konsumentów, począwszy od momentu zetknięcia się z reklamą, poprzez skupienie uwagi na określonych produktach w sklepie, aż po finalny wybór i zakup. Większość badanych konsumentów – 85 proc. – zna pojęcie „najniższa cena z 30 dni przed obniżką”, jednak 56 proc. z nich ma trudności z odnalezieniem tej informacji podczas korzystania z obniżek. Spośród znających termin „najniższa cena z 30 dni przed obniżką” 84 proc. porównuje aktualną cenę do najniższej ceny z 30 dni przed obniżką podczas zakupów.

Blisko 70 proc. respondentów wskazuje na potrzebę uwzględniania na etykiecie produktu najniższej ceny z 30 dni przed obniżką przy ogłaszaniu procentowych promocji. Co więcej, to właśnie ta informacja jest dla większości z nich – 61 proc. – wystarczającym punktem odniesienia, żeby ocenić korzyści płynące z obniżki.

W trakcie badania konsumenci na podstawie przedstawionych grafik mieli również ocenić rzeczywistą wartość promocji. W wynikach zauważyć można efekt zakotwiczenia w podawanej w procentach wielkości obniżki. Respondenci często podchodzą do niej bezkrytycznie, a podana wartość – nawet jeśli nie dotyczy przeceny, lecz bliżej nieokreślonej „ceny rekomendowanej” lub zniżki, ale tylko na drugi produkt – przyjmowana jest jako wartość obniżki.

O tym, że wielkość promocji powinna być obliczona od najniższej ceny z 30 dni przed obniżką, i o tym, jak prawidłowo oznaczać promocje, Prezes UOKiK informował w Wyjaśnieniach dla przedsiębiorców. Na bieżąco monitoruje też sposób prezentowania najniższej ceny z 30 dni przed ogłoszeniem obniżki w sklepach stacjonarnych oraz e commerce. Zasady prezentowania obniżonych cen zgodnie z dyrektywą Omnibus są uniwersalne dla wszystkich branż. Urząd prowadzi obecnie sześć postępowań w związku z błędnym prezentowaniem informacji o obniżkach, w których zarzuty otrzymały spółki: Zalando, Media Markt, Sephora, Glovo, Shell Polska, AzaGroup (sklepy Renee i Born2Be). Wystosował też ponad 70 wystąpień miękkich.




Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

Niekończące się „promocje” – decyzja Prezesa UOKiK

  • Specjalne kody rabatowe, dni wyprzedażowe, zegary odliczające czas promocji – widzisz i myślisz, że warto skorzystać, bo nie wiadomo, czy taka okazja się powtórzy.
  • Klienci sklepów internetowych Renee i Born2Be nie wiedzą, że promocje na tych stronach nie kończą się nigdy.
  • Za wprowadzanie konsumentów w błąd, co do istnienia szczególnej korzyści cenowej Prezes UOKiK nałożył na Azagroup karę prawie 15 mln zł.

Rabaty, promocje, wyprzedaże to ograniczone w czasie okazje, które pozwalają konsumentom kupić produkty lub usługi w niższej cenie. Są stosowane przez przedsiębiorców, którzy w ten sposób zwracają uwagę klientów na swoją ofertę i chętnie widziane przez kupujących, dla których stanowią często główny impuls do zakupów. Jak pokazuje badanie UOKiK „Wpływ promocji na zachowania zakupowe”, aż 82 proc. respondentów w wyborze sklepu internetowego sugeruje się promocjami i rabatami. Ważne jest, aby były one przedstawione w sposób zgodny z prawem, rzetelny i zrozumiały. Tymczasem, na stronach sklepów z odzieżą i obuwiem renee.pl i born2be.pl, konsumenci byli wprowadzani w błąd poprzez sugerowanie szczególnej korzyści cenowej. Dlatego Prezes UOKiK nałożył na właściciela tych sklepów internetowych, spółkę Azagroup, karę prawie 15 mln zł. Nakazał również zaniechanie nieuczciwej praktyki.

Wielkie obniżki czy wielkie pozory

Niezależnie od tego, kiedy wejdziemy na stronę sklepów Renee i Born2Be możemy odnieść wrażenie, że akurat trafiliśmy na wyjątkową okazję – widzimy baner z kodem rabatowym, zakładki wskazujące na specjalne oferty cenowe, czasami zegar odliczający czas promocji, innym razem hasła informujące o „szalonej środzie”, „nocy zakupów” albo „tygodniu wyprzedaży”. Czy rzeczywiście mamy szczęście i warto się pospieszyć, żeby kupić taniej? Okazuje się, że niekoniecznie. Jak ustalił Prezes UOKiK, spółka stosuje kody rabatowe w sposób ciągły, a więc udzielane rabaty nie są wyjątkowymi promocjami, które zdarzają się sporadycznie i które mogłyby być czynnikiem mobilizującym do zakupu.

– Gdy promocja cenowa nigdy się nie kończy, nie jest realną promocją. Jest manipulacją i nachalnie wywieraną presją. Sugerowanie wyjątkowości oferowanych promocji, gdy w rzeczywistości obowiązują one cały czas, a zmienia się jedynie nazwa kodu rabatowego, to wprowadzanie konsumentów w błąd i niezgodna z prawem praktyka – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Wieczna promocja = dark patterns

Permanentne promocje to w rzeczywistości marketingowy sposób prezentacji cen regularnych, które nie oferują rzeczywistych korzyści cenowych, wywierają sztuczną presję i wprowadzają kupującego w błąd. Proces decyzyjny konsumenta nie powinien podlegać żadnym naciskom czy działaniom o charakterze socjotechnicznym. Niekończące się promocje, stale odnawiane kody rabatowe, zegary odliczające godziny promocji wciąż na nowo, to przykład tzw. dark patterns, czyli wykorzystywania w nieuczciwy sposób wiedzy na temat zachowań kupujących w internecie do wpływania na ich wybory. Rzekome ograniczenie czasu trwania promocji, sztuczna presja i podkreślanie wyjątkowości oferty rabatowej (np. z okazji urodzin marki, przedświątecznego weekendu, nocy zakupów) mogły skłonić konsumentów do podjęcia decyzji zakupowych, których by nie podjęli, mając pełne informacje o praktykach sprzedającego.

Produkty na stronach sklepów Renee i Born2Be mogą nigdy nie być oferowane w cenach, od których naliczany jest rabat. Prezentowania promocyjnych cen dotyczy także kolejne postępowanie Prezesa UOKiK wobec spółki Azagroup. Zarzuty odnoszą się m.in. do przedstawiania okazji cenowych w sposób niezgodny z Dyrektywą Omnibus, bez odniesienia do najniższej ceny z 30 dni przed ogłoszeniem promocji.

Kara dla Azagroup to prawie 15 mln zł (14 910 599 zł). Decyzja nie jest prawomocna, spółce przysługuje odwołanie do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Po uprawomocnieniu się decyzji, spółka poinformuje o niej na swoich stronach internetowych oraz w mediach społecznościowych.




Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

Europejski Dzień Konkurencji – o współczesnych wyzwaniach dla rynku

  • Prezes UOKiK gospodarzem flagowego wydarzenia polskiej prezydencji – Europejskiego Dnia Konkurencji.
  • Dziś w Warszawie ponad 100 przedstawicieli organów antymonopolowych, instytucji unijnych, środowisk akademickich i prawników rozmawia o kierunkach rozwoju prawa konkurencji w dobie globalnych wyzwań gospodarczych.
  • Silna polityka konkurencji była i jest kluczowym gwarantem innowacji i dobrobytu w Europie – przekonuje Mario Monti, inicjator Europejskiego Dnia Konkurencji.

UOKiK jest gospodarzem Europejskiego Dnia Konkurencji, cyklicznego wydarzenia organizowanego przez każde państwo sprawujące prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Spotkanie gromadzi przedstawicieli organów ochrony konkurencji, instytucji rządowych, sądów krajowych i unijnych, a także reprezentantów środowisk prawniczych i akademickich. Dziś, w Warszawie, ponad 100 ekspertów z całej Europy dyskutuje o wyzwaniach i kierunkach rozwoju prawa konkurencji w obliczu współczesnych zmian politycznych i globalnych wyzwań.

– Prawo konkurencji nie jest wyłącznie narzędziem walki z nadużyciami – to fundament dobrze funkcjonującej gospodarki. Tworzy środowisko, w którym innowacje mogą się rozwijać, rynki działają sprawnie, a konsumenci korzystają z uczciwej rywalizacji pomiędzy przedsiębiorcami – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Tegoroczny Europejski Dzień Konkurencji przebiega pod hasłem „Ewolucja prawa konkurencji: dostosowanie do współczesnych zmian politycznych i globalnych wyzwań” i wpisuje się w obchody 35-lecia egzekwowania prawa antymonopolowego w Polsce.

– Modernizujemy nasze podejście do polityki konkurencji, aby rynki europejskie pozostały otwarte, uczciwe i konkurencyjne, a jednocześnie pozwalały naszym europejskim firmom skutecznie konkurować globalnie – dodaje Wiceprzewodnicząca KE Teresa Ribera.

Kilka wątków – jedna wspólna odpowiedź

Tegoroczny Europejski Dzień Konkurencji  obejmuje kluczowe tematy, które obecnie kształtują debatę na temat ochrony konkurencji. Uczestnicy poruszą najnowsze wyzwania stojące przed polityką konkurencji UE, rolę analizy ekonomicznej oraz nowatorskie podejścia do egzekwowania prawa.

Dyskutując o wyzwaniach na najbliższe lata Mario Monti, były komisarz UE i premier Włoch, a także inicjator Dnia Konkurencji przypomniał, że otwartość jednolitego rynku i budowa europejskich „czempionów” nie muszą się wykluczać.

– Silna polityka konkurencji była i pozostaje najlepszym gwarantem innowacji i dobrobytu w Europie. Ponadto pomaga Europie skutecznie konkurować na globalną skalę. Polityka przemysłowa — jeśli jest inspirowana perspektywicznymi założeniami, a nie intencją ochrony nieefektywnych struktur obciążających budżet lub konsumentów — również odgrywa ważną rolę, pod warunkiem że nie podważa jednolitego rynku. Rzeczywiście, bardziej zdecydowane egzekwowanie przepisów w celu przyspieszenia integracji gospodarczej mimo oporów narodowych znacznie pomogłoby konkurencyjności Europy – podkreśla Mario Monti.

Raport Draghi'ego oraz Kompas Konkurencyjności, będący odpowiedzią Komisji na ten raport, wyznaczają strategiczny kierunek działań na kolejne lata, w tym w obszarze konkurencji. Konkurencyjność została uznana za jedno z kluczowych zasadniczych założeń polityki Unii, mając na celu wzmocnienie jej pozycji na rynku globalnym i odpowiedź na wyzwania gospodarcze.  Dla organów ochrony konkurencji oznacza to , że reguły konkurencji mają nadal chronić uczciwą rywalizację, ale jednocześnie wspierać innowacje, odporność łańcuchów dostaw i zieloną transformację, a tym samym konkurencyjność firm europejskich na rynkach światowych.

Nowe wyzwania przed którymi stają organy antymonopolowe wymagają rozszerzenia ich narzędzi interwencji  – zwłaszcza o badania sektorowe (Nowe Narzędzie Konkurencji - NCT) i narzędzia ex-ante - regulacje wynikające z Digital Markets Act (DMA). Te nowe narzędzia postrzegane mogą być jako potencjalny sposób na usprawnienie reakcji tam, gdzie tradycyjne postępowania okazują się zbyt powolne lub nieskuteczne. NCT to instrument, który umożliwia organom antymonopolowym prowadzenie postępowań sektorowych w celu wykrywania i eliminowania potencjalnych zagrożeń dla konkurencji na rynku, bez konieczności czekania na udowodnienie nieuczciwych praktyk, jak w tradycyjnych postępowaniach antymonopolowych. DMA zaś stanowi zbiór unijnych przepisów, które mają na celu regulowanie rynku cyfrowego, zwłaszcza w odniesieniu do dużych platform internetowych, zapewniając, że nie będą one nadużywać swojej dominującej pozycji. Dyskutanci w kontekście NCT zwracają uwagę m.in. na pierwsze działania Bundeskartellamtu na hurtowym rynku paliw, możliwe kierunki wykorzystania narzędzia w innych krajach oraz wyzwania związane z łączeniem nowych instrumentów z klasycznym prawem konkurencji. Podczas dyskusji podkreślono również potrzebę zachowania kontroli sądowej i konieczność zapewnienia firmom przewidywalnych oraz przejrzystych zasad działania.

Żywą dyskusję wywołuje również rozszerzanie zastosowania przepisów prawa konkurencji na sektory i rynki, gdzie wcześniej nie było ono uważane za tak istotne, jak np. rynki pracy. Już siedem państw członkowskich Unii Europejskiej prowadzi postępowania dotyczące praktyk ustalania wynagrodzeń (wage-fixing) oraz zakazów pozyskiwania pracowników (no-poach) Paneliści zgadzają się, że mobilność pracowników staje się nowym wskaźnikiem zdrowej konkurencji, a zakazane zmowy płacowe mogą szkodzić równie mocno jak klasyczne kartelowe porozumienia cenowe. Polski urząd antymonopolowy należy do tych, które swoją uwagę zwracają na ochronę rynku pracy. Przykładem są ostatnie działania Prezesa UOKiK: w lipcu 2024 r. wszczęto postępowanie wyjaśniające wobec sieci Biedronka i Dino oraz współpracujących z nimi firm transportowych, by ustalić, czy nie obowiązywał między nimi zakaz „podbierania” kierowców, który ograniczałby mobilność pracowników i mógł hamować wzrost płac. Równolegle Urząd wydał poradnik „Zmowy i nadużycia na rynku pracy. Prawo konkurencji a sprawy pracownicze”, tłumaczący w przystępny sposób kiedy wage-fixing lub no-poach naruszają prawo oraz jakie sankcje grożą za takie ustalenia.

W dzisiejszych czasach dodatkowe napięcie wnoszą relacje transatlantyckie. Lutowe memorandum Białego Domu grożące cłami za „nadmierne” kary UE dla Big Tech-u stawia pytanie, czy polityka konkurencji stanie się kolejnym polem sporu handlowego USA-UE. Prelegenci wskazują, że silne, ale przewidywalne reguły mogą zamienić konflikt w dialog, jeśli Europa i USA zsynchronizują definicje dominacji i wysokość kar. Ważne jest, by otwarcie i z wzajemnym szacunkiem omawiać rozbieżności.

Europejski Dzień Konkurencji i jego wpływ na przyszłość

Niecodziennym wydarzeniem w ramach tegorocznego European Competition Day jest 45-minutowa, niemoderowana rozmowa dwóch ikon światowego prawa konkurencji: prof. Frédérica Jenny’ego – wieloletniego przewodniczącego Komitetu ds. Konkurencji OECD i sędziego honorowego Cour de cassation – oraz prof. Richarda Whisha – profesora Kings College London, autora podręcznika „Competition Law”. Obaj, od dekad kształtujący myślenie urzędów, sądów i środowisk akademickich na wszystkich kontynentach, spotkają się w Warszawie, aby swobodnie zmierzyć się z pytaniami o granice polityki przemysłowej, ewolucję „more economic approach” i globalną konwergencję standardów egzekwowania.

Trzy i pół dekady egzekwowania prawa antymonopolowego w Polsce zbiegają się z momentem, w którym Unia definiuje swoje miejsce w globalnej rywalizacji technologicznej i zrównoważonej transformacji. Europejski Dzień Konkurencji ma dać nowej Komisji konkretny pakiet rekomendacji – od sposobu łączenia konkurencji z polityką przemysłową, po wytyczne egzekucji nowych regulacji cyfrowych.

Więcej na temat Europejskiego Dnia Konkurencji na stronie internetowej prezydencji.




Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

Panele podłogowe – zarzuty wobec Decora i Bel-Pol

  • Prezes UOKiK wszczął postępowanie przeciwko spółkom Decora i Bel-Pol oraz dwóm menedżerom z tych firm.
  • Zarzuty dotyczą zmowy cenowej i podziału rynku.
  • Efektem podejrzewanego porozumienia mogły być m.in. wyższe ceny płacone przez konsumentów.

Podejrzewane porozumienie dotyczyło paneli winylowych, podkładów pod panele, listew przypodłogowych oraz profili podłogowych produkowanych przez spółkę Decora.

Podejrzenie ustalania cen

Prezes UOKiK, m.in. w trakcie przeszukania, zdobył informacje o tym, że spółka Decora co najmniej od 2018 r. mogła narzucać swoim kontrahentom, sprzedawcom hurtowym i detalicznym, ceny sprzedaży paneli. Ustalenia mogły dotyczyć także cen promocyjnych. Z  materiału dowodowego wynika, że Decora monitorowała poziom cen. Dystrybutorom, którzy chcieli sprzedawać panele taniej mogło grozić np. odebranie rabatów czy wstrzymanie dostaw. W zmowie mogli brać udział również dystrybutorzy - poprzez stosowanie odgórnie ustalonych cen, wzajemne obserwowanie swojej polityki cenowej oraz informowanie Decory o odstępstwach od podejrzewanej zmowy. Prezes UOKiK postawił zarzuty spółce Decora, jej największemu kontrahentowi - Bel-Pol oraz dwóm menedżerom z tych firm.

Podejrzenie podziału rynku

Decora mogła również ustalić z Bel-Pol którzy klienci hurtowi będą obsługiwani przez każdą ze spółek. Decora miała nie sprzedawać paneli przedsiębiorcom, którzy nabywali je od Bel-Pol. Tę samą zasadę stosował Bel-Pol, który sprzedając panele Decora nie obsługiwał hurtowych klientów producenta. Zarzuty dotyczące podziału rynku, oprócz firm, otrzymali również menedżerowie.

– Efektem podejrzewanego porozumienia mogły być niekorzystne ceny dla konsumentów. Po pierwsze, mogły być one narzucone z góry, a nie ustalane samodzielnie przez sprzedawców, czego wymaga prawo. Po drugie, podział rynku ograniczył hurtownikom możliwość wyboru dostawcy, co również mogło mieć wpływ na ceny końcowe płacone przez osoby urządzające mieszkania lub fachowców zajmujących się kładzeniem podłóg – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Za udział w porozumieniu ograniczającym konkurencję grozi kara finansowa w wysokości do 10 proc. obrotu przedsiębiorcy. Menedżerom odpowiedzialnym za zawarcie zmowy grozi z kolei kara pieniężna w wysokości do 2 mln zł.

Dotkliwych kar za udział w zmowie można uniknąć dzięki programowi łagodzenia kar (leniency). Daje on przedsiębiorcy uczestniczącemu w nielegalnym porozumieniu oraz menadżerom odpowiedzialnym za zmowę szansę obniżenia, a niekiedy uniknięcia sankcji pieniężnej. Można z niego skorzystać pod warunkiem współpracy w charakterze „świadka koronnego” z Prezesem UOKiK oraz dostarczenia dowodów lub informacji dotyczących istnienia niedozwolonego porozumienia. Zainteresowanych programem łagodzenia kar zapraszamy do kontaktu z Urzędem, pod specjalnym numerem telefonu: 22 55 60 555. Pracownicy UOKiK odpowiadają na wszelkie pytania dotyczące programu leniency, także anonimowe.

Przypominamy również, że prowadzimy program pozyskiwania informacji od anonimowych sygnalistów. Chcesz poinformować UOKiK o praktykach ograniczających konkurencję? Wejdź na https://uokik.whiblo.pl/ lub zeskanuj kod QR, który znajdziesz poniżej i skorzystaj z prostego formularza. Zastosowany system zapewnia całkowitą anonimowość, również wobec Urzędu.




Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.

Promocja to tylko zachęta czy też manipulacja? Wnioski z badania konsumentów

  • UOKiK zapytał Polaków o sposoby prezentowania promocji w sklepach i ich wpływ na decyzje zakupowe.
  • Obniżki kuszą - blisko 70 proc. z nas przyznaje, że przy wyborze artykułów spożywczych kieruje się tym, czy są aktualnie w promocji.
  • Jednocześnie konsumenci wskazują na skomplikowane warunki czy zagmatwane zasady stosowane przez sprzedawców, które utrudniają obliczenie faktycznej ceny.
  • Weź dziś udział w naszej ankiecie w story na kanale uokikgovpl na Instagramie – sprawdź, czy odpowiadasz tak jak nasi respondenci.

Rabat bywa dla konsumentów zarówno wabikiem, jak i źródłem irytacji. W badaniu społecznym przeprowadzonym na zlecenie UOKiK zdecydowana większość respondentów - 80 proc. wskazała promocje cenowe jako główne kryterium wyboru sklepu stacjonarnego. W zakupach online promocje i rabaty również należą do najważniejszych czynników decydujących o wyborze (82 proc.) – obok ceny produktu i kosztu dostawy. Konsumenci bardzo często korzystają z promocji na różnego rodzaju kategorie produktów, zwłaszcza najczęściej kupowane, takie jak artykuły spożywcze, kosmetyki, chemię gospodarczą, a także odzież oraz sprzęt RTV/AGD.

– Promocje mają istotny wpływ na cały proces decyzyjny konsumentów. Począwszy od momentu zetknięcia się z reklamą, poprzez skupienie uwagi na określonych produktach w sklepie, aż po finalny wybór produktu. Zniżka działa jak magnes, a znak „%” buduje automatyczne poczucie korzyści i silniej przyciąga uwagę niż zwykły opis promocji. Jeśli jednak komunikat jest nieczytelny, klient może zostać wprowadzony w błąd. Przejrzystość leży po stronie sprzedawców. Transparentne zasady to dziś konieczność, a nie marketingowa opcja – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

„Kliknij i kup!” – jak reklama prowadzi prosto do koszyka

Promocyjny baner błyskawicznie zamienia ciekawość w zakup: w przypadku większości badanych produktów ok. 40 proc. respondentów potwierdza, że trafia do sklepu internetowego przez kliknięcie w reklamę dotyczącą promocji. W handlu stacjonarnym liczby są jeszcze wyższe, przy czym w przypadku m.in. żywności czy chemii gospodarczej, co drugi konsument przegląda przede wszystkim produkty z czerwoną metką.

Promocja – impuls dla nieplanowanych zakupów

Z badania wynika, że promocje to dla wielu osób kluczowy czynnik zakupowy. Blisko 70 proc. Polaków przy wyborze artykułów spożywczych kieruje się tym, czy są aktualnie w promocji. Ponadto niemal 40 proc. kupuje produkty spożywcze bez wcześniejszego zamiaru, wyłącznie dlatego że są przecenione. „Efekt okazji” widać również przy zakupach chemii gospodarczej, kosmetyków oraz odzieży. Wielu badanych deklaruje, że promocja skłania ich do nabycia większej liczby produktów, niż planowali.

Wielkie liczby, drobne literki

Chociaż promocje przyciągają, nie jest oczywiste, ile dzięki nim „oszczędzamy”. 74 proc. Polaków deklaruje, że miało trudności ze zrozumieniem zasad promocji lub wskazuje źródła tego problemu. Wśród najczęściej wskazywanych spontanicznie przyczyn respondenci wymieniali promocje wymagające zakupu więcej niż jednej sztuki, w tym oferty typu „2+1” lub „drugi produkt tańszy o 50 proc”. O braku zrozumienia zasad tego typu promocji świadczą też konkretne wypowiedzi respondentów m.in.: „Zazwyczaj wprowadzają mnie w błąd akcje promocyjne opierające się na wielosztukach. Jest to spowodowane tym, że nie do końca czytelna na pierwszy rzut oka jest cena jednostkowa za produkt, a obniżona kwota jest mocno wyeksponowana” oraz „Dużymi literami była napisana cena za w sytuacji, gdy kupuje się 2 produkty, a małymi z boku była napisana cena za jeden produkt. Przy zakupie byłam zdziwiona, że mam zapłacić więcej, niż wskazywała na to cena wypisana dużymi literami”. Badanie zwróciło uwagę również na problem przekreślonych cen pozbawionych wyjaśnienia. Gdy przy przekreślonej kwocie brakuje jasnego opisu (na przykład „najniższa cena z 30 dni przed obniżką”), znaczna część kupujących nie potrafi wskazać, co właściwie oznacza taka wartość.

– Zapytaliśmy konsumentów o ich doświadczenia z rozumieniem prezentowania cen promocyjnych w sklepach stacjonarnych i internetowych. Interesowały nas przede wszystkim sposoby przedstawienia promocji i obniżek. Zdecydowana większość konsumentów, bo aż 85 proc. spotkała się z terminem „najniższa cena z 30 dni przed obniżką”. Niepokoi nas jednak fakt, że jednocześnie ponad połowa z nich wskazała na trudności w odnalezieniu informacji o takiej cenie podczas zakupów w promocji. Taki obowiązek mają sprzedawcy, ponieważ wynika on z implementacji dyrektywy Omnibus – podkreśla Tomasz Chróstny.

Badanie ujawniło również wyraźną lukę między tym, co konsumenci deklarują, że rozumieją, a tym, co potrafią obliczyć w praktyce: spora część ankietowanych nie była w stanie poprawnie określić faktycznej skali obniżki. Podany znak „%” działał jak domyślny punkt odniesienia – przyjmowany z góry jako finalny rabat, nawet gdy odnosił się jedynie do bliżej nieokreślonej „ceny rekomendowanej” lub zniżki obowiązującej wyłącznie na drugi produkt.

Problem ze zrozumieniem promocji wynika głównie ze sposobu, w jaki sklepy prezentują cenę – stosując kilka cen naraz lub nieczytelną czcionkę. Konsumentom najłatwiej jest zrozumieć promocje, które są przedstawione w prosty i jednoznaczny sposób, z jednym punktem odniesienia. Respondenci postulują bardziej wyraźne oznaczenie ceny z 30 dni przed ogłoszeniem promocji, aby konsument mógł łatwo ocenić, czy rzeczywiście warto skorzystać z obniżki.

Badanie UOKiK w liczbach:

  • 74 proc. konsumentów doświadczyło trudności w zrozumieniu ceny promocyjnej lub wskazało przyczyny tego problemu.
  • 47 proc. badanych w ramach spontanicznych odpowiedzi dotyczących niejasnych warunków promocji wskazało, że problem dotyczy promocji związanych z zakupem więcej niż 1 produktu.
  • 54 proc. ankietowanych przyznaje, że korzystając z promocji, kupuje więcej artykułów spożywczych, niż planowało.

Badanie „Wpływ promocji na zachowania zakupowe” zostało przeprowadzone przez firmę ARC Rynek i Opinia sp. z o.o. metodą CAWI w maju 2024 r. na ogólnopolskiej, reprezentatywnej  próbie 2019 osób w wieku 15–65 lat.

Porady dla konsumentów:

  • Sprawdzaj najniższą cenę z 30 dni przed promocją – to od niej obliczysz realną wartość obniżki.
  • Czytaj regulaminy promocji – upewnij się, czy cena promocyjna obowiązuje przy każdym zakupie, czy wyłącznie przy spełnieniu dodatkowych warunków (np. zakup dwóch konkretnych produktów).
  • Korzystaj z listy zakupów – nie daj się ponieść emocjom. Sprawdź, czy naprawdę potrzebujesz kolejnej sztuki produktu tylko dlatego, że jest w promocji.

Jakim Ty jesteś konsumentem?

Weź dziś udział w naszej ankiecie w story na kanale uokikgovpl na Instagramie. Odpowiedz na kilka pytań o zachowania w obliczu promocji i sprawdź, czy masz takie same doświadczenia jak nasi respondenci.




Link do pełnej treści artykułu wraz z plikami do pobrania, na stronie UOKiK.